stwierdza, i sięga po butelkę żywca.
Życie lubi wzbierać jak piana z piwa
nalanego pochopnie do środka,
zamiast pieścić delikatnie ściankę
szklanki.
Zobaczyć można tylko to, co wypływa
na powierzchnię, a co skrywa się
na dnie, można jedynie sobie wyobrażać.
Jolce drży pękający kącik ust.
Zmora dzisiejszej cywilizacji.
Tulę ją. Czuję, jak się wyślizguje,
ale będę trzymać. Tak długo, aż
zabraknie sił. Przyjaźń.
Kolejny raz możemy się nie wspiąć.
To, co ponad, zawsze wymaga wysiłku.
On wraca. On odchodzi.. Znowu wraca.
W znowu jest tyle sensu, co w odpalaniu
petard w dzień.
Dużo huku, a jasność dnia wyklucza
oglądanie fajerwerków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz