tak, jestem talerzem.
białym, gładkim talerzem.
tonę w zmywarce.
jestem jęczącym, tonącym,
białym, gładkim
talerzem. tonę przy ostatnim
płukaniu. wybudzasz mnie
w krytycznym momencie,
więc to jednak program
skrócony. mówisz; normalnie,
kiedy ludzie toną we śnie, nie są talerzami. wyjąć
dzbanek. nalać sok,
rozgnieść proszek w proszek.
one wszystkie są
gorzkie, więc jak to zrobić w afekcie.
wierzę: bóg jest
dobry, widzi, co dzieje się w zmywarce.
nie słódź jej.
pamiętaj, śmierć musi zrobić to sama.
Bardzo dobrze! Proponuję: w trzeciej linijce "topię się przy ostatnim płukaniu." topię zastąpić "tonę". i podobnie w tej "kiedy ludzie topią się we śnie, nie są talerzami." Tonięcie w tym wypadku zawęża pole, ale poprawia brzmienie.
OdpowiedzUsuńAle i tak wiersz bez pudła!
Mareczku, jestem Ci bardzo wdzięczna. Coś mi nie leżało, coś mi w tym tonięciu się topiło jak ikarowskie skrzydło. Jeszcze raz dziękuję!
UsuńE tam, nie ma za co, bardzo dobry wiersz. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPS
Jeśli mogę prosić wyłacz tę cholerną weryfikację, proszę
Marku, co to jest weryfikacja i gdzie się to wyłącza?
Usuńsprawdź proszę - mam nadzieję, że mi się udało.
Usuńteż miałam poprosić o wyłączenie. :)
OdpowiedzUsuńwiersz wprost. albo jednak nie.
proszek w proszek, no tak...
Oliwio, ale czy już jest wyłączona?
UsuńJest, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, wprowadziłam w błąd, wyrażają c się tak, jakby nie była. Moja wina.
Usuń