poniedziałek, 16 kwietnia 2012

czterdzieści cztery



pierwsze uderzenie gorąca i znów,
i znów boję się, że większość rzeczy
zrobiłam za wcześniej lub za późno.
za wielu średnich i wysokich, łysych
i z włosami do ramion, widziałam z bliska.
nie wspomnę imion nawet tych, które
pamiętałam długo po rozstaniu. miałam
za duży biust, by mieć klasę, wiedziałam
już w podstawówce. nadawałam się
na gwiazdę telenoweli rodem ze świerszczyka,
wygrzebanego w brudowniku na początku
lat osiemdziesiątych i takie wiodłam życie,
głęboko schowane pod ciężarem, zamiast 
zapakować, wyrzucić. spostrzegłam co 
mnie przygniata. mój tata przestał pić 
i żyć, ale dla nas było za późno. dosłownie. 
zawisł za drzwiami pokoju, spałam w nim 
po jego śmierci zbyt długo, lecz wtedy 
ktoś musiał przekonać się czy nie śnię. 

3 komentarze:

  1. Na pewno szczery i pisany krwią.
    Mocne wejście i wcale nie gorsza puenta, ale w środku troszkę się... ja wiem? rozmydla? Lekkie cięcia by się przydały i będzie wiersz, który wbija w fotel.

    Swoją drogą, to jakaś moda na słowo ''brudownik''? Fajnie brzmi, ale już chyba w czwartym tekście je widzę. To nie jest zarzut, ot marudzenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oliwio Kochana, wychowałam się w Sanatorium Przeciwgruźliczym, na każdym rogu była spluwaczka albo brudownik. Ten tekst napisałam w pięć minut - pewnie będzie ewoluował :). dzięki, że mam znowu z Tobą kontakt. pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też się cieszę. :)
    I czekam na więcej Twoich nowych tekstów.

    OdpowiedzUsuń