W Ratingen jest ogród
i my jesteśmy w tym ogrodzie.
Helga stawia na stole
obiad, w żaroodpornym naczyniu.
Będą jeszcze lody
waniliowe z wiśniami w gorącym syropie
oraz sernik na srebrnej
tacy. Idealnie. Popołudniowe słońce
schowało się za wysokimi jodłami. Kwitną azalie.
schowało się za wysokimi jodłami. Kwitną azalie.
On mnie kocha. Czekał
na mnie. Siedzi naprzeciw.
Patrzy. Pokazuje
ruchem ręki okruch na mojej twarzy.
Czuję jak podnosi mi
spódniczkę i zagląda we mnie.
Okruch uwiera, drąży
dziurę, przez którą teraz
wszyscy zobaczą jak pada deszcz.
''naprzeciwko'' raczej.:)
OdpowiedzUsuńi chyba za dużo o ''na stole''.
Twój mail to joan[at]gmail.com, tak?
Oliwio, mój email to ksiegarnia.poezja@gmail.com.
UsuńPoprawiłam "naprzeciwko", no ale samo stawia to jakby stawiała, a nie podawała.
Grzebnę jeszcze lub usunę.
Nieoczekiwane zakończenie, Joanno. Bo w jakiś sposób sielankę diabli biorą. Choć chyba nikt się tego nie spodziewał.
OdpowiedzUsuńDzięki Elżbieto za wizytę, przyznam, że rano jeszcze czułam ten tekst - teraz niekoniecznie.
UsuńElu, czy wiesz jak to zrobić, żeby wchodzić na Twój blog z mojego? Nie wiesz, czy się da?
UsuńNo fakt, zapomniałam, że stawia jeszcze może znaczyć funduje. Źle doradziłam, wybacz. Tak to jest, kiedy się na co dzień używa innego języka. Słownik mi ubożeje.
OdpowiedzUsuńDobry wiersz. Bardzo obrazowy.
Zatem sprawdź pocztę, poszły pliki.
Doszły dzisiaj, poczytam spokojnie.
UsuńWiersz osobny już czytałam.
Powinien znaleźć się w tym miejscu, bo koresponduje z "Popołudniem". Może wkleisz?
Powiem, że ja tę poezję nie tylko czuję, śmiem powiedzieć rozumiem. Dziękuję Ci ślicznie Oliwio.
Wiem, że koresponduje. Wczoraj przeczytałam całego Twojego bloga i tak mi się napisało. :)
OdpowiedzUsuń* * *
od dawna we mnie nie pada. żadna kropka ani słowo,
które mogłoby zdradzić pieprzoną potrzebę pielgrzymki
w celu zbawienia świata aż do chwili, gdy z suszy i ciszy
wyczytasz po co naprawdę tu przyszłam.
przywołuję postacie znaczące jak milowe słupki na drodze,
której nawet nie pamiętam: P, K, M, i ktokolwiek wie
lepiej, co można zrobić z apostazją, apostrofą
na początku każdego wiersza, wracaniem pod koła
kolejnych traum. znalazłam tyle mądrych
głów i żadna nie uważa,
że nawet w mglistym mieście klimat pustynny
posiada pewne przyczyny. nudzi mnie
ich zbiorowy separatyzm, podmiot; racja,
trochę się zagalopowałam. mogłabym powiedzieć wszystkim,
że umarłam na kompresję jpg. szum na zdjęciach, w przestrojonym radiu
albo ciasnej głowie.
Tytułu nie mam, bo nazwanie wiersza zawsze jest dla mnie najtrudniejszą częścią pisania.
moja pierwsza propozycja
Usuń- Sahel
Genialne! Jak brzeg pustyni albo morza, które też jest mi bliskie. Jak to robisz, że zawsze tak trafiasz? Skąd bierzesz te tytuły? Ja mogę myśleć i myśleć dwa tygodnie i nic.
OdpowiedzUsuńPrzecinka tam zapomniałam po ''wyczytasz'', ale już trudno. Miłego!
Miło Oliwko, że tak myślisz. Może nie mam problemów z tytułami, bo już jako dziecko zawsze chciałam pisać powieść i najpierw miałam zawsze tytuł. Niestety żadnej nie dokończyłam. Mam słomiany zapał. Teraz np. mogę zwalić na wirusy komputerowe, formatowanie dysku, psucie się laptopów, bo ciągle pracuję na jakiś starawych z odzysku:)
UsuńDonoszę też, że w końcu usłyszałam twój dziewczęcy głos i poczułam jeszcze większą sympatię do ciebie.
Przeczytałam również całą twoją książkę z re Nomadą:)
To się cieszę. :) Właśnie wiem, że mam dziewczęcy głos. Jakbym miała 12 lat. Ale co zrobić? Dobrze chociaż, że już nie brzmię jakbym miała wieczny katar, bo tak wychodziło, kiedy próbowałam nagrywać mikrofonem kupionym w markecie.
OdpowiedzUsuńA tytułów naprawdę zazdroszczę. :)
Może dlatego Oliwko, że jesteś małą dziewczynką, jak każda z nas, która w dzieciństwie była już dorosła.
UsuńJa nie znoszę swojego głosu, mam lekką wadę wymowy i czasem po nagraniu brzmi jakby sepleniła, paskudztwo.
Nie wiem, czego tu mi zazdrościć (mam na myśli tytuły), może tylko łatwości nadawania.