poniedziałek, 18 maja 2015

*** (wpiąć jakiegoś uskrzydlonego owada)



dawno, dawno temu, i nie jest to bajka, kiedy byłam jeszcze małą 
dziewczynką, tata zabierał mnie na spacery. nie pamiętam tego, 
że byłam dziewczynką.

nie nosiłam kokardek we włosach i wcale mi to nie przeszkadzało.
przeszkadzało mi jojczenie mamy, że każdy nasz wspólny spacer
kończy się u fryzjera.

mama zmartwiona brakiem kokardek nie powinna wypuszczać mnie
z tatą, gdy moje włosy osiągały długość, w którą można już wpiąć
jakiegoś uskrzydlonego owada.

nosiłam spodnie jak tata, strzygłam się jak tata, i nie jojczałam
jak mama. byłam ładnym chłopcem, tak mówiły starsze panie,
gdy spacerowaliśmy po chorzowskim trotuarze.

pewnie większość z was nie widzi nic specjalnego w spacerowaniu
z własnym tatą. ale wierzcie mi, to wspaniałe uczucie, jeśli jesteś
synem, a tata objaśnia ci świat.

kiedy mama przebierała mnie w sukienkę, czułam się naprawdę
jakby mnie przebierała.
i jojczałam.



fot. Jane Brike



piątek, 24 maja 2013

Cykl emigracyjny


                                                                                      fot. Neuss, Rheinallee


Maria, Chińczycy i sroki

Maria mieszka na piątym piętrze
i nie chce wracać do Polski
choć jej niemiecki jest słaby
a mąż wraca późnym wieczorem

Maria mieszka w mieście ludzi
o wszystkich kolorach skóry
kształtach oczu i religiach
ale nie chodzi do Kościoła

Maria wsypuje sól do kąpieli
i je mandarynki bo wierzy
że uchronią ją przed nowotworem
i kosztują mniej niż jedno euro

Maria nie chodzi na spacery
siedzi na balkonie i obserwuje
jak sroki doprowadzają
małego ptaszka do rozpaczy

Maria chce wstać i rzucić w nie
mandarynką ale przypomina sobie
że na szóstym mieszkają Chińczycy
dla których sroka jest symbolem radości

Maria zaczyna płakać zbyt cicho
żeby sama mogła się usłyszeć
więc nadal nie chce wracać
Wstaje i wstawia wodę na ryż 


                  * * *





                                                                                              fot. Neuss, Rhein, zwykły dzień.




Elżbieta też nie chce wracać do Polski

Niemiecki Elżbiety nie jest wcale lepszy
chociaż ma niemieckiego Freunda
musi pracować i pracuje
jak większość Polek w Niemczech

Elżbieta myje starych ludzi
odwdzięczają się jej uśmiechem
i dziesięcioma euro za godzinę
Tych ludzi jest coraz więcej

Elżbieta ma coraz mniej sił
więc zaczyna boleć ją głowa
jak niemiecką Frau
i Freund przestanie być zadowolony

Elżbieta będzie szukać innego Freunda
bo nie chce spać w kontenerach
z satelitarną anteną na dachu
i powiewającą biało–czerwoną flagą

które mijam wjeżdżając na most
łączący Düsseldorf z Neuss


              * * *





                                                                        fot. . Oleg  Tchoubakov


Ola

Olę od marzeń boli dupa
(sama tak żartuje)
choć nadal jej szklanka
jest w połowie pełna dotąd
dokąd ma ważną kartę zdrowia

Oli nikt nie zmuszał
nie porywał z dyskoteki
nie odebrał paszportu
nie wie czy żałuje

Ola przesypia podwieczorki
bo największy ruch jest w porach
na Mittagessen


          * * *






                                                                                               fot. widok okna



Selekcja

Hanna wybiera inaczej
puszcza się w domu za prezenty
kiedy przestaje je dostawać
nie wpuszcza do domu

Hanna bierze następnego kochanka
jest przystojnym Holendrem
dla niego nawet zmieni status
na fejsie

Hanna ma i imię i urodę po babce
która umarła na śniegu
w tym samym kraju
w którym pragnie umrzeć Hanna

              
               * * * 






                            fot Rhein (Ren) przy 737km - 
                                         tablica informacyjna dla barek


Jadwiga i Rhein

Jadwiga dzisiaj nie pracuje
lecz nadal ma czerwoną twarz
jakby bez przerwy obsługiwała
prasowalniczy stół z wytwornicą pary

Jadwiga nie pamięta albo nie chce
myśli o tych których mija
o transwestycie z kilkoma pieskami
o starcu z buteleczką lekarstw

Jadwiga chwali teraźniejszość
ponieważ na nią może liczyć
gdy gdzieś jej dziecko zostaje
zbyt młodą mamą

Jadwiga spogląda na rzekę
przy siedemset trzydziestym siódmym kilometrze
porównuje się do wyżłobionego koryta
przez powierzchniowy naturalny ciek


                        * * *





                                                                          fot.  pięści





Nadaj mi imię, a stworzysz mnie:
Bożenka

Bożenka najpierw wyrzeka się języka
potem Polaczków a teraz swojej wiary
bo czyż człowiek nie jest obłąkany kiedy wierzy
że świat stworzony został w sześć dni

Świat Bożenki tworzy Max
konsekwentnie dzień po dniu
z niemiecką perfekcją
obdarza cennym oświeceniem

Bożenka usuwa historię
w gogle odwiedzanych przez nią stron
choć Max po polsku nie rozumie
i nie biłby jej jak ojciec matkę

Bożenka każdego dnia szlifuje niemiecki
by prowadzić z Maxem konwersacje
które nie przemieniają się w dyskusje
dlatego Max wierzy
że będą z niej jeszcze ludzie

a potem może zmienią jej imię


             * * *



                                                                                               fot. karty Tarota


Kopciuszek i przeznaczenie

Beata idzie do niemieckiej wróżki
za dwadzieścia pięć euro
dowie się jak długo tu zostanie
tak myśli dopóki nie poznaje Miriam

Miriam kładzie karty i wmawia dziewczynie
że wszystko zależy od niej samej
że zawsze są dwie drogi
którymi może podążać

Beata chce znać przeznaczenie
i jeśli już nie imię swojego księcia
to przynajmniej miejsce w którym go pozna
w końcu płaci dwadzieścia pięć euro

Miriam radzi zaufać sobie inaczej
żaden z nich nie okaże się księciem
ani ten młody brunet z dalekiego kraju
ani starszy obrzydliwie bogaty blondyn
którzy stoją przy Beacie
w kartach

Miriam na Beacie nie zarobi
Beata drugi raz nie przyjdzie
bo są kobiety jak narody
którym trudno wznieść się ponad
powszechnie przyjęte poglądy


                  * * *




                                                         fot. Neuss, Plac zabaw między blokami


  Kindermädchen

Martyna wie co trzeba
zrobić człowiekowi
żeby wyszedł na ulicę
żeby pozwolił się krzywdzić

Martyna wie że płacz
tylko nakręca oprawcę
jest taka sama 
lubi jak płaczą dzieci

Martyna zostawia je
na śmietnikach
kiedy słyszy ich lęk
biegnie na pomoc

Tuli je mocno całuje
a gdy drżenie
drobnego ciałka ustaje
czuje się spokojna

Matka Ann nigdy nie miała
takiej dobrej niani
bo kamerka nie monitoruje
śmietnika

Martyna dostaje
dodatkowe sto euro
lecz i tak odejdzie
kiedy Ann zacznie mówić 


            * * *






















        fot. Ławka przy 737 km Renu.




Wanda i Wandale

Wanda wychodzi bez alprazolamu
najgorzej czuje się w windzie
za to Ren ją zaskakuje
tylko kilka pań z pieskiem

Wanda siada na drewnianej
wbetonowanej ławce
tej przy 737 kilometrze

Niczym się nie różnią
uwięzione w miejscu
porżnięte scyzorykiem









* * *
















fot. Most samobójczyń na Renie,  łączący Düsseldorf z Neuss




Blurb dla dziewczyny z mostu

Może na jakiejś niewidocznej gwieździe
Jest niebo dla samobójców?
                              - Pablo Neruda


kiedy spadałaś, widziało cię kilku kierowców.
jeden zahamował, drugi nie i w tym momencie
otworzyłam oczy. wsłuchiwałam się w piski,
w głowie, lecz te zewnętrzne stawały się coraz
głośniejsze. twoje życie wyło na alarm,
zagłuszyło moje. nadleciał helikopter,
potem straż rzeczna, nurkowie, pogotowie
i dzieje się, niestety (jak w arabskim przysłowiu):
najbliższą z rzeczy jest śmierć, najdalszą – nadzieja.

policja wieczorem rozsyła komunikat:
o dziewiątej trzydzieści utonęła biała,
młoda kobieta. czy ktoś zauważył,
że zniknęła z jego życia, pyta,
zanim pojawiłaś się w moim?

a ty wyszłaś w przerwie (może śniadaniowej),
aby w końcu zamieszkać na niewidocznej gwieździe.