Maria, Chińczycy i sroki
Maria mieszka na piątym piętrze
i nie chce wracać do Polski
choć jej niemiecki jest słaby
a mąż wraca późnym wieczorem
Maria mieszka w mieście ludzi
o wszystkich kolorach skóry
kształtach oczu i religiach
ale nie chodzi do Kościoła
Maria wsypuje sól do kąpieli
i je mandarynki bo wierzy
że uchronią ją przed nowotworem
i kosztują mniej niż jedno euro
Maria nie chodzi na spacery
siedzi na balkonie i obserwuje
jak sroki doprowadzają
małego ptaszka do rozpaczy
Maria chce wstać i rzucić w nie
mandarynką ale przypomina sobie
że na szóstym mieszkają Chińczycy
dla których sroka jest symbolem radości
Maria zaczyna płakać zbyt cicho
żeby sama mogła się usłyszeć
więc nadal nie chce wracać
Wstaje i wstawia wodę na ryż
Elżbieta też nie chce wracać do Polski
Niemiecki Elżbiety nie jest wcale lepszy
chociaż ma niemieckiego Freunda
musi pracować i pracuje
jak większość Polek w Niemczech
Elżbieta myje starych ludzi
odwdzięczają się jej uśmiechem
i dziesięcioma euro za godzinę
Tych ludzi jest coraz więcej
Elżbieta ma coraz mniej sił
więc zaczyna boleć ją głowa
jak niemiecką Frau
i Freund przestanie być zadowolony
Elżbieta będzie szukać innego Freunda
bo nie chce spać w kontenerach
z satelitarną anteną na dachu
i powiewającą biało–czerwoną flagą
które mijam wjeżdżając na most
łączący Düsseldorf z Neuss
Ola
Olę od marzeń boli dupa
(sama tak żartuje)
choć nadal jej szklanka
jest w połowie pełna dotąd
dokąd ma ważną kartę zdrowia
Oli nikt nie zmuszał
nie porywał z dyskoteki
nie odebrał paszportu
nie wie czy żałuje
Ola przesypia podwieczorki
bo największy ruch jest w porach
na Mittagessen
Selekcja
Hanna wybiera inaczej
puszcza się w domu za
prezenty
kiedy przestaje je
dostawać
nie wpuszcza do domu
Hanna bierze
następnego kochanka
jest przystojnym
Holendrem
dla niego nawet
zmieni status
na fejsie
Hanna ma i imię i urodę po babce
która umarła na
śniegu
w tym samym kraju
w którym pragnie
umrzeć Hanna
Tak dawno nie pisałam, że nie wiem czy jeszcze potrafię. Ostatni wiersz
napisałam w czerwcu 2012 roku. A te trzy, które złożyły się na "Tryptyk
nowej emigracji" wczoraj. Lecz to nie znaczy, że pisałam je od lipca
ubiegłego roku.